Kiedy udało mi się zdobyć stanowisko kierownika budowy w jednej z najbardziej popularnych firm w mieście, byłem w siódmym niebie. W końcu będę zarabiał odpowiednio dużo, i w końcu będę miał prace, którą na pewno pochwala moi rodzice, i której będą mi zazdrościli wszyscy. W końcu miałem już 30 lat, dyplom inżyniera w kieszeni, a dotychczas praca na budowie kojarzyła mi się tylko z pracą fizyczna, którą wykonywałem jako robotnik. Teraz pracuję jako kierownik budowy Poznań i każdego dnia rano wstaję z myślą, że czeka mnie kolejny bardzo ciężki dzień trudnych decyzji, mnóstwa biegania i nerwów, ale że zostanie on sowicie wynagrodzony. Gdy wracam do domu czeka tam na mnie śliczna żona i dwuletni synek, i to dzięki nim widzę, że mój trud się opłaca. Żona nie musi pracować, może zająć się wychowaniem synka, któremu ja mogę dać to, co najlepsze i zapewniam mu dobrą przyszłość. A że kosztem wolnego czasu? Cóż, odbiję to sobie na długich egzotycznych wakacjach… zimą, bo tylko wtedy mogę wziąć sobie urlop.