Zawsze mi się wydawało, że pracownicy wysokich szczebli zarabiają zdecydowanie zbyt dużo w porównaniu do tego co robią. No bo przykładowo, taki kierownik budowy tylko chodzi po placu budowy, krzyczy i wydaje polecenia, które czasem nijak mają się do rzeczywistości. Niegdyś miałem wrażenie, że moi kierownicy budowy na niczym się nie znają i na przykład nie mają pojęcia, że postawienie też ściany zajmie więcej czasu, niż mi go dali. Dziś sam awansowałem na kierownika, zarabiam bardzo dużo jak na polskie standardy, ale wcale nie uważam, by było to zbyt dużo w stosunku do mojego stanowiska. To prawda, że nie muszę murować ścian, mieszać cementu i wylewać fundamentów, ale muszę dbać, by podległe mi ekipy robiły to w odpowiedni sposób, i ewentualnie wydawać decyzje mające na celu naprawienie błędów moich podwładnych. Ta praca zżera mnóstwo czasu i nerwów, wciąż mam coś do załatwienia, ciągle dzwoni do mnie telefon i stale ktoś chce ze mną coś skonsultować. Nie narzekam na swoje obowiązki, ale czasem marzy mi się, by po prostu wykonywać polecenia nie wnikając w ich słuszność.